Wyczynowe słuchanie muzyki

2022/02/02 15:13 - 2022/03/09 13:30 #181 przez Józek - właściciel
Cześć
Prawie każdy słucha muzyki ale słuchać można na wiele sposobów.
Większość ludzi słucha mimochodem, z radia przy okazji audycji słowno-muzycznych i/lub z telewizji przy różnych programach, reklamach. To mało angażujące słuchanie i tylko gdy jakaś piosenka jest na miarę przeboju, to zapada w pamięć jej melodia lub słowa.
Świadome słuchanie jest wtedy gdy słuchasz kiedy chcesz i tego co chcesz, z własnych zasobów twardych lub miękkich lub z powietrza, np.: Qobuz, Tidal, YouTube.
Jeśli słuchasz muzyki w tle, robiąc inne czynności, np.: pracujesz lub bawisz się na kompie, czytasz książkę, szydełkujesz, piszesz, malujesz itp. to nadal nie koncentrujesz uwagi na muzyce i nie ma znaczenia z czego jej słuchasz, dopóki Cię nie razi. Tak słucha wielu ludzi i przez większość czasu.

Słuchanie wyczynowe zaczyna się wtedy gdy:
1. poza słuchaniem nic Cię nie absorbuje,
2. głośność dźwięku ma podobne natężenie do tego jaki tworzą instrumenty akustyczne na żywo

Teraz rozwinę obydwa punkty.
Jak pokazały badania, najpotężniejszym z naszych zmysłów jest wzrok. Dostarcza największą ilość danych: kształt i faktura przedmiotów, odległość, przestrzeń, pozycjonowanie w przestrzeni, ruch, jego szybkość i kierunek, natężenie światła, kolor światła – temperatura barw, kolory przedmiotów i mediów – woda, niebo, para, itd.
W związku z tym najbardziej obciąża mózg. Mniej więcej trzy razy bardziej niż słuch. Dlatego aby w pełni/jak najbardziej skupić się na innych doznaniach, trzeba zamknąć oczy aby odciąć dopływ informacji od oczu do mózgu. Tak robią smakosze, w trakcie delektowania się smakiem i aromatem wina, piwa, trufli i innych specjałów. Podobnie palacze wybornych cygar. Zasada dotyczy także innych zmysłów.
W celu maksymalnych doznań w trakcie namiętnego pocałunku, masażu relaksacyjnego, także zamyka się oczy. Nie inaczej jest z muzyką.
Dla maksymalnego jej chłonięcia zamykam oczy, czasem nawet w trakcie koncertu na żywo, oczywiście tylko na kilka chwil.
W czasie słuchania w domu gdy słucham wyczynowo, zawsze zamykam oczy i gaszę światło, bo zwykle w nocy mam czas na muzykę.
Co ciekawe, zamykanie oczu w wyżej opisanych przykładach, zachodzi samoczynnie, odruchowo. Też tak masz?
Jeśli nie, to spróbuj zamknąć oczy na dłuższą chwilę robiąc łyk dobrego trunku lub słuchając ciekawej muzyki.
Jeśli słuchasz z otwartymi oczami, a nie ma absolutnej ciemności, to informacje odbierane przez oczy i przekazywane do mózgu znacznie osłabiają możliwość pełnej koncentracji na muzyce i tym samym nie ma maksymalnego chłonięcia wszystkich jej aspektów, niuansów.

Dobrze, pierwszy warunek wyczynowego słuchania opisałem i myślę, że mnie rozumiesz więc teraz drugi.
Odsłuch z poziomem zbliżonym do tego jaki tworzą instrumenty akustyczne, oczywiście bez wzmacniaczy i głośników, to tak zwany poziom live i tej nazwy będę używał. Jasne, że żaden system, no może poza Avantgarde Acoustic Trio + Basshorn, nie odda w domu takiego samego poziomu dźwięku jak fortepian koncertowy, czy choćby akordeon.
Chodzi o możliwie zbliżoną głośność, do instrumentów słuchanych z odległości 2-5m. Ja często tak słucham w klubie lub sali kameralnej w filharmonii.
Pytasz po co tak głośno?
Odpowiedź ma dwa składniki: muzyczny i techniczny.
W muzycznym chodzi o to, że instrumenty akustyczne mają konkretne gabaryty, masę i głośność. Słuchając cicho ich dźwięk jest mały i tym samym sztuczny, w swej skali, natężeniu i gabarytach.
Tylko odsłuch z poziomem live daje odczucie zbliżone do tego na koncercie. Przecież aria operowa nigdy nie brzmi jak nucenie melodii w domu.
Wraz z głośnością live, nasz mózg odbiera pozorne źródła dźwięku jako naturalnie duże i ciężkie.
Przy cichym słuchaniu fortepian, kontrabas, gitara i flet mają taką samą wielkość oraz moc i dynamikę dźwięku.
W rzeczywistości koncertu na żywo jest zgoła inaczej. Tylko jeśli nie bywasz na koncertach, to możesz uważać, że „cicha kopia dźwięku w małej skali” jest równie dobra, a nawet twierdzić, że taka sama. Udział w koncercie szybko zmieni Twój pogląd, gwarantuję.

Teraz drugi - techniczny aspekt, odsłuchu z poziomem live.
Niestety wszystkie instrumenty elektroakustyczne: głośniki i słuchawki, są nieliniowe w reakcji na dostarczoną moc. Objawia się to w taki sposób, że w większości przypadków, swoją pełną równowagę tonalną, osiągają przy odpowiednio dużej mocy gdy grają z poziomem live.
Słuchając po cichu, zazwyczaj grają średnimi tonami i czasem wysokimi.
Zwiększając natężenie do skali live, wypełnia się bas i całość brzmi tak harmonijnie jak projektant dał radę uzyskać.
Dalej zwiększając głośność, zaczynają „wyskakiwać przed szereg” wysokie tony i zwykle bas dudni z powodu kompresji.
Zdarzają się wyjątki od reguły, np.: VOKYL Erupt po cichu gra tylko basem, a wraz ze wzrostem głośności dołącza środek i góra pasma.
Zatem użyteczny zakres pracy, z optymalną równowagą tonalną dla słuchawek i głośników jest w dość wąskim zakresie natężenia dźwięku, wokół poziomu live. Teraz skupię się na słuchawkach, bo one obecnie, w większości przypadków są źródłem muzyki wysokiej klasy w domu.
Słuchawki mają kilka typów przetworników.
W słuchawkach wokół usznych, które stanowią obszar mojego zainteresowania, najpowszechniejsze są dynamiczne, potem planarne/izodynamiczne typu magnetostatycznego.
Planary elektrostatyczne nadal są bardzo drogie i rzadkie, a do tego nie mogą funkcjonować bez specjalnego zasilacza, który wytwarza wysokie napięcie dla elektrod dlatego traktuję je zupełnie oddzielnie i teraz o nich nie będę pisał.
Inne typy przetworników pomijam, jako nieistotne z powodu śladowego udziału w rynku.

Głośność to nie to samo, co moc dźwięku.
Często słyszę lub czytam pytanie czy dane słuchawki „uciągnie” telefon.
Każde słuchawki, z wyjątkiem trzech modeli, zagrają głośno z telefonem, a dosłownie każde z DAP-em.
Niestety nie o to chodzi.
Taki przykład: wagon z 40 tonami węgla może przetoczyć człowiek siłą swoich mięśni. Nie wiedziałeś?
Ja to robiłem więc nie fantazjuję. Mimo to, do przetaczania wagonów używa się lokomotywy, bo przetacza wagony sprawnie i szybko dzięki wielkiej mocy.
Wysokiej klasy, duże słuchawki dynamiczne, np.: Pioneer MASTER 1 , SONY MDR-Z1R, potrzebują sporo więcej mocy od mocnego DAP-a aby zagrały z pełną mocą i dynamiką dźwięku, na miarę koncertu na żywo.
Mając odpowiednio mocny wzmacniacz, minimum pięć Watt, zwiększając głośność, łatwo wyczuć kiedy jest na tyle duża, że instrumenty grają jak na żywo. Jednocześnie słuchawki dostają odpowiednią ilość mocy aby pokazać pełną dynamikę i kontrolę basu, rozdzielczość alikwotów, wgląd w faktury dźwięków i mikrodynamikę oraz przestrzeń.
Bez tych składników brzmienie jest nudną namiastką koncertu.
Wspomniane modele klasy Top Hi-End zasilane przez słaby wzmacniacz, choćby kosztował krocie, nie będą grały zdecydowanie lepiej od tych za 1/5 ich ceny.
Słuchawki dynamiczne, nawet te najmocniejsze, mają wysoką skuteczność, około 100dB.
Słuchawki z przetwornikami izodynamicznymi mają znacznie niższą sprawność, zwykle około 90dB.
Wyjątkiem są Oppo PM-1, o czułości 102dB, a w drugą stronę HIFIMAN Susvara: 83dB.
Dla przypomnienia, po raz n-ty, każde 3dB czułości mniej, to dwa razy większa moc, konieczna dla uzyskania tego samego natężenia muzyki.
Zatem planary są jeszcze dużo bardziej wymagającym obciążeniem dla wzmacniaczy.
Często robią ułudę, która jest pułapką.
Wygląda to tak, że słuchając głośno, np.: Z1R, po zmianie ich na KENNERTON Thror, wydaje się, że grają tak samo głośno i pasmo ma optymalną równowagę. Owszem pasmo ma równowagę ale brzmienie jest mało rozdzielcze i lekkie, bas jest słaby, dźwięki instrumentów gładkie, brakuje życia, energii, kopa.
W tej sytuacji, jeżeli wzmacniacz ma dużą moc, minimum 10W/32Ohm, to kręcąc gałką wzmocnienia dzieje się dziwna rzecz.
Mianowicie, niewiele wzrasta ogólny poziom głośności całego dźwięku, natomiast dźwięki zaczynają się wypełniać treścią, pojawia się mikrodynamika i wraz z nią muzyka ożywa, widać faktury, a barwy nabierają bogactwa harmonicznych.
Muzyka pulsuje, bas ma wykop, muzyka „odkleja się” od membran przetworników i mając zamknięte oczy, widzę żywych muzyków z instrumentami rozstawionych na scenie, poruszających się po niej – tak często robią wokaliści.
Podałem orientacyjnie 10W ale to zależy od skuteczności danego modelu, powyżej podałem skrajny rozrzut czułości.
PM-1 pokażą swoją klasę ze wzmacniaczem o mocy jednego Watta ale Susvara potrzebuje 30W aby „rozwinąć w pełni skrzydła muzyki”
Opisanej zależności mocy wzmacniacza i głośności odsłuchu od klasy dźwięku, nie da się oszukać, stąd często rozczarowanie szczytowymi modelami słuchawek, zwłaszcza planarnymi.
Ogólna zasada jest taka: im więcej mocy ma wzmacniacz, tym lepiej, bo nigdy nie jest za dużo. Co innego słuchawki dokanałowe, to inna grupa i z nimi trzeba uważać.
Wniosek mam taki.
Jeśli nie lubisz słuchać muzyki z poziomem live (bardzo głośno), to nie usłyszysz wszystkich możliwości najlepszych słuchawek.
Wtedy ich używanie może dawać radość z samego posiadania wyjątkowych nauszników, nie z ich niesamowitego brzmienia.

Wiem, że są osoby, a nawet takie znam, które mają bardzo czuły słuch, ba! wręcz nadwrażliwy.
Takie osoby wybierają ostatnie miejsca na koncertach bez prądu, a w trakcie mocno nagłaśnianych koncertów na stadionie lub hali, używają zatyczek do uszu lub w ogóle nie chodzą na żadne koncerty.
Jeśli masz tak czuły słuch, że możesz słuchać tylko z niskim poziomem głośności, to jedynym rozwiązaniem które mogę polecić, to użycie słuchawek, o bardzo niskiej mocy i wysokiej czułości.
Takie parametry mają głównie słuchawki do użytku studyjnego.
Człowiek, który pracuje z muzyką (nagrywa, miksuje, realizuje audycje itp.) po kilka godzin co dzień, nie może mieć obciążanego słuchu dużym natężeniem dźwięku, nie musi nawet słyszeć piękna muzyki ale musi usłyszeć szczegóły dotyczące detali i przestrzeni w muzyce.
Z tanich modeli polecam Ted Baker ROCKALL, które pięknie grają z małą głośnością i dobrze izolują od otoczenia.
Najlepsze jakie znam ale do używania raczej w domu, z powodu gabarytów, to AKG K872 które oferują studyjny dźwięk i mają czułość 112dB!
Tak wysoka czułość powoduje, że potrzebują bardzo małą moc oraz że przy cichym graniu pokazują mnóstwo szczegółów i przestrzeń na scenie.
W ich prezentacji muzyki bas nie ma kopa, instrumenty są małe i lekkie ale można dużo usłyszeć i ogólny charakter muzyki jest zrównoważony.
W mojej recenzji opisałem ich charakter.
Mnie nie dają frajdy, bo lubię słuchać z poziomem live i wtedy K872 nie zwiększa masy instrumentów, skali dynamiki ani wykopu basu, natomiast traci ogólną równowagę i szczegóły ze średnicy robią się zbyt ostre i natarczywe.
Taka odwrotna natura muzyczna K872, wynika z parametrów, zaprojektowanych do pracy w studiu i dla Ciebie, jeśli masz bardzo czuły słuch.

Ja jestem na tyle „głuchy”, że siadam w pierwszych rzędach na koncertach akustycznych, kilka metrów od muzyków i mam frajdę ze słuchania tego co grają. Silne zadęcia, na najwyższych tonach trąbki i fletu poprzecznego, wyciskają mi łzy z oczu, swoim przenikliwym charakterem o wysokim natężeniem dźwięku. Tak ma być. Flet to nie gwizdek czajnika, a ten potrafi donośnie hałasować.
Słuchanie muzyki w domu traktuję jak udział w koncercie i oczekuję maksymalnych emocji dlatego słucham bardzo głośno na wysokiej klasy sprzęcie ale to trwa tyle co jedna lub dwie płyty. Nie mam więcej czasu.
Typowy koncert trwa z bisem około 1,5h.
Potem odpoczynek dla słuchu i rozładowanie wewnętrzne emocji, które wzbudza we mnie muzyka.

Mam nadzieję, że ten w sumie długi artykuł, a miał być krótki, pomoże Ci zrozumieć kwestie związane ze słuchaniem muzyki ze słuchawek i łatwiejszy wybór odpowiednich/najlepszych dla Ciebie.

Pozdrawiam
Józek
Zasilane przez Forum Kunena